Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Sol z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 3435.45 kilometrów w tym 107.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.06 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Sol.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:500.91 km (w terenie 89.00 km; 17.77%)
Czas w ruchu:19:05
Średnia prędkość:27.32 km/h
Maks. tętno maksymalne:153 (81 %)
Maks. tętno średnie:186 (98 %)
Suma kalorii:8096 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:50.09 km i 1h 44m
Więcej statystyk
  • DST 47.00km
  • Teren 47.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.80km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy raz (rumieniec)

Niedziela, 25 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 0

Pierwszy raz na maratonie of koz.

No więc wystartowałem, przejechałem i dojechałem.

A wyglądało to z grubsza tak, że ponieważ nastała pogoda, trenażer poszedł do naprawy, a ja poczułem rowerowy zew (w sensie że non stop swędzi mnie dusza - chce wyłazić i jeździć), postanowiłem przy okazji upiec drugą pieczeń i sprawdzić formę.

W sensie sprawdzić trochę bardziej miarodajnie niż poziomem zadyszki na Szczeblu.

A ponieważ trudno o bardziej miarodajny sprawdzian niż maraton, to się wziąłem i zgłosiłem.

Wybór padł na PolandBike i Legionowo, bo raz że w mało mi znanych terenach, dwa że w towarzystwie (pozdro Safian i lukas85), a trzy że w sobotę. Niedziele odpadają - każdy kto próbował zapisać trzylatka na basen w sezonie wie ocb i że zdobyte miejsce jest święte ;).

Przygotowaniami do startu nie ma co się rajcować, bo ich nie było. Sprawdziłem tylko czy wydolę w terenie, czy nie zardzewiała technika i czy zeszłosezonowy strach po złamaniu odjechał na dobre. Testy wypadły pozytywnie, więc pozostało się stawić i wystartować.

No to się stawiliśmy (pozdro jeszcze raz) i ruszyliśmy.

Przy starcie z ostatniego sektora trudno oczekiwać cudów i takowych nie było. Początkową euforię (wystartowałem, JADĘ, o fak, JADĘ) szybko zastąpiły realia. A te to sznur rowerzystów przed tobą, który ma denerwującą tendencję do przytykania się w co węższych miejscach. A tych trochę było, zwłaszcza na początku. Dlatego tempo momentami było żółwie - i pozostało tylko zgrzytać zębami. Szczególnie irytujące były zastoje przed zjazdami, gdy nagle ktoś postanawiał zejść i korkował całą resztę, tym bardziej że żaden zjazd nie zasługiwał na aż taki szacunek.

Nauczka na przyszłość - trza mocniej pruć na początku.

Poziom techniczny był pomijalny, nic zaskakującego i dużo piachu. Niektóre single bardzo ok, podjazdy niewykańczające i - co fajne - dało się momentami pruć bokiem i nadrabiać.

Wydolnościowo ok. Oddechu nie straciłem praktycznie nigdzie. Gorzej z nogami, a konkretnie skurczami, które są moją pieprzoną specjalnością i które przypętały się gdzieś od 30 km. Nie pomogło zasysanie zwiększonej ilości izotonika, nie pomógł żel, ostatnie 10 km to była masakra. Nie mogłem cisnąć na podjazdach, bo łapało mnie za czworogłowy. Zejście nie pomagało, bo pogłębiało skurcz i dołączał się dwugłowy. Zostało kuśtykanie na półzgiętych nogach, modlitwy żeby nie złapało na dobre przed końcem podejścia i bezsilne spoglądanie na wyprzedzających.

Zostały wysłuchane, bo dojechałem. Widziałem paru, którzy nie mieli takiego szczęścia - więc spoko i pozdrawiam, wiem co to za problem.

Gdyby nie to byłoby super - bo wydolnościowo, jak wspomniałem, dało się żyć i to zupełnie nieźle.

Jest to jednocześnie odpowiedź na pytanie, które sobie zadałem - czy warto sadzać tyłek na trenażer w zimie i co to daje. Więc odpowiadam, warto i daje tyle, że na wejściu w sezon przejeżdżasz 50 km w terenie i nie czujesz się tym zmasakrowany.

I tyle ;)


Kategoria Maratony


  • DST 21.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 14.82km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Fun

Czwartek, 22 marca 2012 · dodano: 22.03.2012 | Komentarze 0

Dzisiaj w planie powinna być kolejna edycja TCC.

Ale ponieważ zrobiłem ją jakby wczoraj, więc po prostu wyskoczyłem na rower żeby nogi nie zapomniały do czego służą. Tudzież żeby zobaczyć jak bangla mój gwiazdkowy nabytek, czyli Medżikszajn MJ-872.

Pojechałem do Fortu Bema, bo raz że jest całkiem blisko, a dwa że no kurna po prostu lubię tam wpadać. Single, singielki, podjaździki, lalalalala.

Magic zgodnie z oczekiwaniami uczynił jasność. I to taką jasność, że jakby atomowy fajerbol nastał i noc się rozstąpiła na wieki. Czyli mówiąc bardziej obrazowo - dało się napierniczać jak w dzień i już ;).

Super sprawa.

Nie obyło się bez pierwszego w tym sezonie przywitania z glebą. Magic tą swoją jasnością jakby spłycił pewien rowek, a ja go ufnie przyatakowałem i o mały włos, a gadałbym teraz sopranem. Na szczęście nie gadam, bo mostek trafił w udo - albo raczej na odwrót.

Moment po uwieczniłem



Tudzież fajny zjaździk. A raczej zsuwacz, bo stromy franca był.




  • DST 46.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 21.23km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Psia mać

Środa, 21 marca 2012 · dodano: 21.03.2012 | Komentarze 0

OMG - dwa maratony z rzędu w robocie i spanie po 4 h wprawiły mnie w lekką drżączkę.

Miałem kulturalnie pokręcić we wtorek i spróbować przenieść TCC na podwórko, ale nie było jak. Albo inaczej, pewnie było - ale jak się wraca o 3 rano z roboty to nawet cykloza w najcięższej postaci nie wciśnie człeka w obcisłe i każe robić jakieś głupoty z pulsometrem.

Drżączka wynikła nie tylko z ominięcia planu, ale z tego że sobotę mam start. A przed startem - jak to przed startem - wypadałoby pokręcić.

No to pokręciłem dziś. Na luzie i po płaskim, z wyjątkiem epizodu w Forcie Bema, gdzie polatałem sobie po singielkach i pocieszyłem paszczę. Fajna miejscówka, muszę tu wpaść z lampą w nocy.

Poza tym chciałem zaliczyć śmieciową przy lotnisku na Bemowie, ale jakoś tak głupio pociąłem od lewej, że jak już wyjechałem z tych uliczek i lasku, to okazało się, że górka jest tak samo daleko jak była. No to olałem i wróciłem.

Generalnie relaks, poza scysją z psem, który miał czelność złapać mnie za nogawkę. Nie ukrywam - wkurwiłem się, zatrzymałem, opieprzyłem psa, opieprzyłem właścicielkę, poczekałem aż znikną i pojechałem.




  • DST 42.00km
  • Teren 42.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szczebel

Sobota, 17 marca 2012 · dodano: 17.03.2012 | Komentarze 0

Ok, dzisiaj zaliczyłem pierwszy raz - w tym sezonie i rowerowy of koz ;)

Po krótkim namyśle celownik trafił na Kampinos, a konkretnie Roztokę i okolice na zachód, łącznie z moim ulubionym singlem - czyli Szczeblówcem, Szczeblem wśród wtajemniczonych zwanym.

Ci ostatni wiedzą ocb, ci co nie wiedzą niech przyjmą do wiadomości, że to taka mazowiecka namiastka gór, idealna do urobienia (jeżeli akurat ktoś ma taką potrzebę) albo po prostu śmigania z bananem na paszczy.

Nie powiem, że pojechałem bez obaw, bo szlaki w tamtych okolicach są całkiem pofałdowane i potrafią dać w dupę. Nic dziwnego skoro machasz w górę i w dół praktycznie od samego początku. Nie powiem też - obawy się trochę potwierdziły, bo przez pierwsze 15 min zachodziłem w głowę co robiłem nie tak na tym cholernym tre, że mi tak ciężko. Ale później po poszło sprawniej, chociaż - nie powiem po raz trzeci - spodziewałem się więcej.

Ale wuj, pierwszy wypad zaliczony, bez ofiar i w sumie z uśmiechem. I to jest ważne, reszta to detale.

W ramach tychże parę fotek kupa mięci:

Portal na Szczebel



Mikrozjeździk, jeden z ulubionych.



Że niby na Mazowszu nie ma gór? Ależ są - i to całe 100 m npm.



A podjazdy takie, że nawet koń miał dość.



W nagrodę regeneracja w borowinie. I to gratis, no raj na ziemi po prostu.


Kategoria Teren


  • Aktywność Jazda na rowerze

Dupa

Czwartek, 15 marca 2012 · dodano: 15.03.2012 | Komentarze 0

Miało być pięknie - w sensie nowe interwały pt. PFPI i nowy poziom treningu - tralalala srutututu.

Ale się podupcyło, bo trenażer postanowił wziąć i się schrzanić.

Schrzaniło się to co w sumie najważniejsze, czyli transfer danych do komputerka. Czyli mogę se pedałować, ale i tak mi nic nie pokaże, zwłaszcza mocy i HR.

Kit mu w oko, zakładam laczka i kończę program na podwórku. Rychło w porę, w przyszłą sobotę pierwszy maraton, trza wreszcie wyjść z sypialni ;)

A panom z Tacxa dedykuję.

A wuj, nic im nie dedykuję.


Kategoria TCC


  • DST 52.15km
  • Czas 01:30
  • VAVG 34.77km/h
  • HRmax 143 ( 76%)
  • HRavg 178 ( 94%)
  • Kalorie 1184kcal
  • Sprzęt Tacx Bushido
  • Aktywność Jazda na rowerze

TCC - tydzień 6

Wtorek, 13 marca 2012 · dodano: 13.03.2012 | Komentarze 0

Połowa programu na tapecie.

Dzisiaj ponownie SEPI, ale w innej odmianie - 5x3 min, z przerwą 3 min między interwałami. Wszystko w ramach 60-90 min EM.

Zrobione 90 min, po sensacjach sprzed paru tygodni nie ma śladu, co nie znaczy że było lekko.

Bo nie było ;)

Przedostatni odcinek Kompanii trochę mnie rozjechał emocjonalnie. Kumatym hasło

- Sir, we found something.
- What?
- I don't know sir. I don't know.

powie wszystko. Reszta niech obejrzy.

Z dedykacją wszystkim chujom świata.


Kategoria TCC


  • DST 66.32km
  • Czas 02:00
  • VAVG 33.16km/h
  • HRmax 140 ( 74%)
  • HRavg 157 ( 83%)
  • Kalorie 1542kcal
  • Sprzęt Tacx Bushido
  • Aktywność Jazda na rowerze

TCC - tydzień 5

Niedziela, 11 marca 2012 · dodano: 11.03.2012 | Komentarze 0

Miałem uderzyć w teren, ale się nie wyrobiłem.

Albo inaczej - pewnie bym się wyrobił, gdybym złapał się za paszczę i zmusił do ściągnięcia laczka. A tak łaziłem koło niego jak wokół psiej kupy i w końcu gdy się zebrałem to już przestało mieć sens.

Więc rozstawiłem majdan i odbyłem coniedzielną relaksującą przejażdżkę na dywanie. Target według Carmichaela to 90-150 minut EM. Zrobiłem 120, w sam raz kolejne dwa odcinki Kompanii - przeszło migiem.

I tyle.


Kategoria TCC


  • DST 52.95km
  • Czas 01:30
  • VAVG 35.30km/h
  • HRmax 142 ( 75%)
  • HRavg 173 ( 92%)
  • Kalorie 1184kcal
  • Sprzęt Tacx Bushido
  • Aktywność Jazda na rowerze

TCC - tydzień 5

Sobota, 10 marca 2012 · dodano: 10.03.2012 | Komentarze 0

Ok, tydzień 5 zaliczył mały fakap w czwartek - przegrał starcie z górą papierów pod którą tkwię od jakiegoś czasu.

Na szczęście udało mi się jako tako oporządzić i dzisiaj wszystko poszło planowo.

Target - 90-120 min EM, w tym 3x10 min OverUnder - czyli NadPodów - każdy oddzielony 6 minutową przerwą. W każdym interwale na zmianę 3 minuty over (SS) i 2 minuty under (CR).

Było ok.


Kategoria TCC


  • Czas 00:45
  • Sprzęt Tacx Bushido
  • Aktywność Jazda na rowerze

TCC - tydzień 5

Wtorek, 6 marca 2012 · dodano: 06.03.2012 | Komentarze 0

Tydzień piąty zaczynam falstartem.

Powinienem zrobić 60-90 min EM, w tym dwie serie SEPI - te bardziej wkurzające (patrz wpis za ostatnią sobotę).

Zrobiłem 45 min, ale nie dlatego że mi nie szło, ale dlatego że objawiła się sąsiadka ze skargą, że coś jej buczy.

No to przestałem buczeć. Na szczęście zaliczyłem SEPI - ale z wrażenia nie odnotowałem wyników. W każdym razie dziś było znowu jakby ciutkę lżej.


Kategoria TCC


  • DST 68.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 34.00km/h
  • HRmax 141 ( 75%)
  • HRavg 156 ( 82%)
  • Kalorie 1574kcal
  • Sprzęt Tacx Bushido
  • Aktywność Jazda na rowerze

TCC - tydzień 4 repeat

Niedziela, 4 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 0

Phuff, tydzień 4 odhaczony.

Dzisiaj 2h EnduranceMiles. W towarzystwie filmu otarły się o relaks - gdyby nie siodełko i sama idea kręcenia pod dachem ;)

Pogoda mocno zachęcała żeby założyć normalnego laczka i uderzyć do Roztoki/Górek czy przynajmniej pozjeżdżać z Kopca. Ale nie chcę zaburzać planu, więc karnie pedałuję pod sufitem i odliczam tygodnie.


Kategoria TCC