Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- DST 51.00km
- Czas 03:04
- VAVG 16.63km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
MPK
Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 26.06.2012 | Komentarze 3
Nic szpeczjalnego, zwykła rundka od kamienia imć P. do Mieni i z powrotem.
Początkowo planowałem pociągnąć zachodnią stroną przez Borową Górę i Górę Lotników - i zaatakować Mienię od dupy strony - ale dwaj przybyli nowopoznani koledzy (oy, pozdro dla Wojtka i Grześka) zarzekali się, że dopiero zaczynają sezon, więc uznałem, że z 50 km na luźno powinno być w sam raz.
Z resztą ja też miałem ogranicznik czasowy, skuteczny - bo z gatunku czekających w domu z wałkiem/patelnią w ręce - więc nie oponowałem.
Jechało się przyjemnie. Raz że piach trochę się wymoczył po opadach i nie wkurwiał tak jak wkurwiać potrafi. Dwa że nie było fakapów, poza dwoma malutkimi w postaci przegapionego wjazdu na jeden ze szlaków (wbiliśmy gdzie indziej) i zerwanym łańcuchem (naprawiony mimo licznych uwag z gatunku "nie da się" i "dupa").
Trzeci fakap wisiał w powietrzu, ale się nie ziścił. Miał postać radiowozu i dwóch panów władzów, którzy władowali się do knajpy przy Mieni akurat, gdy intensywnie nawadnialiśmy się browarem. Ale okazali się normalni, w sensie że zeżarli pierogi i pojechali - i wcale nie czaili się później za rogiem.
Powrót szosą nr 17 do SM i stamtąd singlem do kamienia imć. P. Nic godnego uwagi - poza sklepem z hasłem "Poleca nas Wojciech Cejrowski".
Na takie mistrzostwo autopromocji odpowiedź może być tylko jedna. A ponieważ jest wulgarna, to jej nie przytoczę.
Generalnie było ok, aczkolwiek trochę zabrakło atrakcji, które bywał drzewiej.
Np. rzeczki której się ulało:
czy udanej kompozycji kolorystycznej ;)
P.S. Serdeczne podziękowania dla kolegi Paszczaqa, który dzielnie trzymał koło, razem ze mną zapomniał kasy oraz częstował fajkami, skutkiem czego wypad zdecydowanie oddalił się od krosiarskiego zabarwienia ;) Za co chwała ci Paszczaqu! ;)
I za fotkę tyż ;)
Komentarze
http://img815.imageshack.us/img815/2052/img20120623104232.jpg
Ja to bardzo chętnie się zapiszę na podobnego tripa z "atrakcjami" :)