Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Sol z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 3435.45 kilometrów w tym 107.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.06 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Sol.bikestats.pl
  • DST 36.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 9.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zawoja day one - czyli okurdejakfajnie

Czwartek, 5 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 1

AHAHHHAAHAHAHHAAAHHHAAH

Nie - to nie śmiejący się koń. I Angela Gossow tyż nie.

To śpiewająca dusza ma, która wraz z ciałem, rowerem i wesołą ekipą zawitała do Zawoi i powitała w ten sposób jedyny słuszny widok za oknem.

Czyli góry.

Przepraszam - zapomniałem o szczypcie dramatyzmu - WRESZCIE WPISSDU PO MIESIĄCACH KRĘCENIA PO CHODNIKACH, PIACHU I JAKICHŚ WPISSDU NAMIASTKACH OSRANYCH PRZEZ PSY I INNE SSAKI - prawdziwe tru góry, z tru singlami i tru robotą do wykonania.

Yessss.

Pretekst oficjalny to zlot niejakiego forumrowerowe.org. Pretekst mniej oficjalny, ale porażający oczywistością oczywistości swej, to czysta chęć wyżycia się w porządnym terenie, upieprzenia tru błotem, wytrzęsienia dupy na tru korzeniach/kamieniach, tudzież pobicia rekordów prędkości.

I tyle, żadna filozofia, zwykłe MTB, wszyscy wiedzą ocb (no może nie wszyscy, ale na razie litościwie przemilczę).

Na dzień pierwszy ustawiliśmy celownik na pasmo Jałowca, planując pętlę Wełcza-przełęcz Klekociny-Beskidek-Czerniawa Sucha-Jałowiec-Opaczne-Kiczora-gdzieś jeszcze.

No i było masakrycznie fajnie. Masakrycznie, bo z jednej strony kilkukilometrowe podjazdy potrafiły zmasakrować płuco i nóżkę, zwłaszcza że pogodzie coś odbiło i postanowiła nas ugotować, ale z drugiej nie było aż TAK źle, a stara prawda mówi, że po podjeździe zazwyczaj jest zjazd ;).

No i był - i to niejeden.

Poetycko nie ma tego co ujmować, bo akurat te góry i te szlaki są wymagające dla sztywniaczków XC oraz techniki. Dlatego frajdę trzeba widzieć nie tyle w prostym (prostackim?) odkręcaniu gazu, ale w tym że się jakby nie patrzeć na dość chujowym sprzęcie pruje po rumoszu i się daje radę - chociaż plomby fruwają aż miło. Azaliż radę dawaliśmy, i to bez większych strat w sprzęcie i ludziach.

A radę się dawać chciało i to coraz więcej i więcej, bo pasmo Jałowca jest super. Taka pigułeczka wszystkomająca co w MTB ważne.

Podjazdy? Proszsz bardzo - i parokilometrowe łagodne i strome w chuj, a przy tym tak usypane syfem, że niepodjezdne, jak również hybrydy łączące stromiznę i dystans (Jałowiec). O asfaltach nie wspominam, bo to, well, asfalty - mamy ich dużo w Warszawie ;)

Zjady. Nosz fpissdu, jakie tylko chcesz. Szuter, korzenie, rumosz, rynny, tudzież wyglancowane przez zwózkę leśne drogi. Po prostu wszystko. Asfalty tyż, ale nie wspominam, bo jw.

Na takim czymś nie ma wyboru - zostaje tylko upajanie się mtbowaniem, oczywiście w przerwach między wypluwaniem płuc na podjazdach.

Ekstra i tyle.

Najmilej wspominam zjazd z Kiczory. Długi, przechodzący w rynnę, w której dawał po łapach rumoszem, a w końcowej fazie zmieniający się w tak masakryczną kombinację telewizorów, że nie było opcji i cza było podprowadzić. No ale cóż, obiecałem żonie, że TYM RAZEM się nie połamię, więc sumienie mam czyste jak wczorajsza skarpeta.

Ale jeszcze tu wrócę i zrobię cię ty fiucie ;)

Fot parę:

Snejka co go złapaliśmy, a to nie był snejk.



Uxa i bobiika co zgodnie paczą i myślą. Pewnie coś w stylu "o yapierdole stromo" czy inne eufemizmy.



Mię co jeszcze dycham po podyeździe.



Podjazdu masakratora na Jałowiec. W tle zjazd z Czerniawy - też masakrator, ale dla odmiany pozytywny.



No i roweru Uxa, któremu coś odpadło. Znaczy, że fajna trasa była, hehe.



CDN





Komentarze
akacja68
| 07:13 wtorek, 10 lipca 2012 | linkuj Góry!!!!!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa bezmy
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]