Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- DST 24.00km
- Czas 01:35
- VAVG 15.16km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Ciężkozbrojny Szczebel
Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 0
Dziś wtorek, a we wtorki kręcę.
Bo nie lubię w poniedziałki, albowiem generalnie fanem poniedziałków ajm not.
Planów szczególnych nie było - ot prosta tu, skręt tam, zjeździk, podjeździk i srutututu – czyli typowe kółeczko po stolicy, z uwzględnieniem atrakcji a la górskich.
Ale jakoś się zgadało z chłopakami z emtb, że trza czasnąć Szczebel.
A w związku z prostym faktem, że Szczebel jest na oko dwadzieścia siedem razy atrakcyjniejszy niż najatrakcyjniejsze kółeczko po stolicy, decyzja podjęła się sama.
Rezultatem decyzji był jakoś dziwnie krótszy dzień pracy. Pomińmy szczegóły – wystarczy jeżeli przyjmiemy, że potrzeby klientów nie były tak nagłe abym musiał kiblować do tradycyjnej 19:00.
A przynajmniej je za takowe uznałem, rano się zobaczy czy słusznie ;)
Oporządziłem jako tako rumaka, który po Zawoi jakoś klekotać zaczął i piskać tyż. W sensie napompowałem koła i podgłośniłem radio, bo ja nie z tych co szejkują łańcuch co trzy dni, albo wiedzą co gdzie piszczy.
I sru.
Po drodze zgarnąłem rowerowego partyzanta (pozdro), dla którego był to pierwszy raz. Na Szczeblu of koz.
Wylądowaliśmy w Górkach, po chwili wylądował adsosn, a po kolejnej (dłuższej, wiadomo płeć piękna, hłe hłe) Kombinat i czajko.
Tu od razu uwidoczniła się lekka różnica w podejściu do sztuki, że tak to ujmę. Podczas gdy ja rozgrzewałem się kręcąc kółka po powierzchniach płaskich, adsosn w ramach rozgrzewki zleciał z pobliskiej ścianki.
Fajne to enduro ;)
Szczebel jak to Szczebel – opisywałem go parę razy, więc nie będę przynudzał – IMO jedna z najlepszych (jeżeli nie najlepsza) miejscówek w okolicach Wwy i tyle. Choć nie ukrywam, że dziś trochę wkurwiał piachem, który przez upały jakby się rozmnożył. Ale fanu generalnie to nie przesłoniło.
Innym fajnym aspektem było to, że ruszyliśmy późno.
A to oznaczało powrót na lampach.
A to oznaczało fan do kwadratu, bo Szczebel po ciemku to znacznie wyższy poziom atrakcji, podbijany jeszcze przez flow, którego w trasie ze wschodu (a tak wracaliśmy) jest więcej.
Słowem było świetnie i tyle.
Zdjęcia są ale beznadziejne, czego przykładem partyzancki atak na szosę.
Więc uprzejmie daruję se. W zamian lepiej posłuchać pana co był w Nevermore, ale już nie jest, więc ma czas żeby pisać kawałki, które mną miotą.
puchaty do roboty, cza to ograć do zlotu ;)