Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Sol z miasteczka Warszawa. Mam przejechane 3435.45 kilometrów w tym 107.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.06 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Sol.bikestats.pl
  • DST 63.00km
  • Czas 04:00
  • VAVG 15.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

O Kopciuszku co przez MPK bieżał

Niedziela, 12 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0

Zacznę nietypowo, czyli od opisania trasy która się nie zrobiła.

Nie zrobiła się trasa czwartkowa, bo zasypały mię papiery i gdy się wydobyłem na powierzchnię noc już nastała. A wraz z nią niechęć wielka do kręcenia wszelkiego – oprócz kręcenia kapslem od butelki wiadomoczego.

Obiecałem sobie nadrobić w sobotę.

Ale w sobotę nie dałem rady, bo dzień wcześniej zostałem obezwładniony za pomocą C2H5OH przez bliżej nieznanych osobników i osobniczkę, w związku z czym musiałem dojść do siebie.

A dochodziłem długo, więc gdy doszedłem bardziej opłacało się iść spać niż kręcić.

Ale za to w niedzielę.

Ale za to w niedzielę się udało, w doborowym towarzystwie Uxa, podbić MPK.

Ok., może nie tyle podbić, co zrobić moje ulubione kółko od kamienia Piłsudskiego, przez Starą Miłosną, Zbójną, Borową, Lotnika, singiel nad Mienią – z powrotem na północ do kamienia.

Ulubione, bo po drodze jest sporo atrakcji – trasa od kamienia do SM, hopki i bandy przy SM, czarny/zielony do Instytutu Kardiologii, itp. itd., w tym Mienia.

Kto był wie, kto nie był niech spróbuje.

Trasa była cool niczym zimny browar – i byłaby jeszcze lepsza, gdyby mój sklerotyczny mózg i rozbrajający brak orientacji (mimo mapy i giepeesa w telefonie) nie pogubił nas w okolicach Borowej Góry.

OMG, kręciliśmy tam chyba wszystkimi możliwymi szlakami, w lewo, w prawo, w górę i w dół, aż w końcu podkurwieni pojechaliśmy ul. Bonaparte i stamtąd na chama wbiliśmy na czarny w stronę Góry Lotnika. Muszę tam wpaść jeszcze raz i obadać OCB, bo jeszcze mnie trzęsie na myśl ile czasu tam zmarnowaliśmy. Może w sobotę ;)

Drugi fakap przydarzył się w drodze powrotnej, gdy mój sklerotyczny mózg nakazał odbić na czerwony na pierwszym skrzyżowaniu z niebieskim, w wyniku czego sprawnie wróciliśmy w okolice Mieni ;) Nie chcąc tłuc się z powrotem po piachu przelecieliśmy kawałek szosą i wylądowaliśmy centralnie w SM.

Sama trasa niby standard, ale MPK ma coś tak fajnego w sobie, że niekiedy wolę go bardziej niż Szczebel.

I magii odrobinę ma tyż.

Np. takiej.



Nie ukrywam, że na taki widok zaczęliśmy się rozglądać za Kopciuszkiem, ale go nie było. Był tylko spocony pan w pobliskim warsztacie, co paczał podejrzliwie.

Gdy przestał paczać, uległem na chwilę zboczonej naturze mej i zapragnąłem przymierzyć.



IMO pasował i już sobie wyobrażałem jaką furorę zrobię na Agrykoli, ale atak zboczeństwa minął. Zamiast tego zaczęliśmy się zastanawiać co to kuźwa był za dżamp, że Kopciuch zgubił oba buty. Nie wiem, ale musiało być fajnie, szkoda że nie zaprosili.

Dalej było też fajnie, z wyjątkiem momentów gdy było nietajnie.

Np. takich.



Uprzejmie wyjaśniam, że ww. kompozycja obrazuje mój stosunek do tych kutasów i pizd, dla których wielkim problemem jest wywalenie wyprodukowanego przez siebie syfu tam gdzie jego miejsce.

Pogardliwie sram na was i wasz syf. I mam szczerą nadzieję, że spotkamy się in flagranti crimine comprehensi ...





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa erzep
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]