Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- Aktywność Jazda na rowerze
To nie jest tak
Sobota, 27 października 2012 · dodano: 27.10.2012 | Komentarze 0
że nie jeżdżę.
Wprost przeciwnie - jeżdżę i to tak jak planowałem od początku, czyli cztery razy w tygodniu, i o dziwo nadal z przyjemnością.
Jest natomiast tak, że nie wpisuję.
Bo albo mi się nie kce.
Albo czasem mnie myśl najdzie, że to chyba jednak lekko dziwne tak pisać o rowerze i co się na nim robi. Może nie BARDZO dziwne, ale lekko.
A jak mam wybór między robieniem czegoś lekko dziwnego, a browarem to wybieram to z prawej of koz ;)
Poza tym z którego kąta nie patrzeć, na rowerze z reguły robi się to samo. Brakuje więc czasem weny żeby tak napisać o tym czymś, żeby wyszło że inaczej.
Ale wuy. Podsumowując - były klasyczne kółka po Wwie, były podyazdy, a co weekend szczebel i okolice.
Udało się m.in. wreszcie przeeksplorować zielony z Granicy do Farmułek i przebieg czerwonego na zachód od Górek. Wiele słyszałem dobrego, ale realia okazały się dość płaskie. Poza paroma wyjątkami trasa sprowadzała się do prucia przez las i podziwiania krajobrazów, które owszem były dość pofałdowane - ale dziwnym trafem tylko po bokach szlaku.
Za to wyjątki były wyjątkowo atrakcyjne.
Np. singielek na Górze k. św. Teresy.
Na zjeździe z owego singla doznałem dawno nieodczuwanego wrażenia, że rower zaraz się rozleci a ja razem z nim. Cool, dobrze że mam porządnego pampersa.
Okazało się też, że mamy pod nosem (czyt. Wwą) wzniesienia z wieżą a la obserwacyjną - ciut nie Beskidy normalnie.
Ale per saldo z okolic szczebla najfajniejszy nadal jest szczebel i na tym poprzestańmy.
Przy okazji nie da się ukryć, że czuć smród końca sezonu - zwłaszcza jak się dziś wyjrzało za okno.
Jutro ma nie walić śniegiem i nie duć, więc kulnę się na szczebel. Pewnie ostatni raz w 2012.
Ale jakoś mnie to nie rusza - mam nową stertę seriali do obadania na tre ;)