Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- DST 18.00km
- Czas 01:20
- VAVG 13.50km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Świeradów Day 3
Czwartek, 4 lipca 2013 · dodano: 08.07.2013 | Komentarze 0
Dnia trzeciego postanowiłem odpocząć.
Odpocząć postanowiłem aktywnie - wlatując (gondolą) na Stóg i zlatując zeń czerwonym pieszym.
Trasa kultowa w niektórych kręgach, rycerzy przypominających, albowiem w hełmach z przyłbicą jeżdżących i jakoś tak ciężko odzianych.
Po drodze na górę spotkałem sympatyczne małżeństwo, on z powyższych kręgów, ona jakby z lżejszych, bo oświadczyła że nie zjeżdża. "Za chuja" dodała oczami, bo damie nie wypada głosić tak bezpośrednich opinii.
Ok, pomyślałem, na YT wyglądało na płaski, ino cokolwiek nierówny, będzie dobrze.
Małżonek damy widocznie też tak uważał, bo jak tylko dał sygnał do zjazdu to pociął i znikł.
Ja też pociąłem - i się zatrzymałem.
Ten motyw powtarzał się jeszcze wiele razy, bo szlak okazał się mało kompatybilny z moimi wyobrażeniami i zwyczajnie trudny. Duża kicha wiele ratowała, ale nawet jej zdarzało się polec na śliskim, a sprzętowi stanąć dęba dzięki zbyt miękkiemu amorowi.
Ale z przerwami dotarłem do małżonka, który stał na dole i czekał. Uczciwie przyznałem się do swojej pipowatości i poprosiłem żeby nie czekał, bo nie chcę mu psuć zabawy.
Potem swoim - interwałowym jakby - trybem dotarłem do szosy i pociąłem w dół. Na dole było jeszcze trochę zabawy na czerwonym w lesie. Też trudny, ale głównie przez śliskie korzenie i generalnie mnóstwo wody. Na sucho musi być super.
Poeksplorowałem też czarny rowerowy w tamtych okolicach. Różnica w stosunku do dni poprzednich polegała na tym, że zmienił się w rzekę. Ale dało się trochę podjechać.
Potem już znowu szosa i sru.
Krótki edit:
Świeradów jest ok.