Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- DST 82.00km
- Czas 04:42
- VAVG 17.45km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Ja nie mogę w Jurze i pęknięty jeż.
Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 4
Z tego co paczę po wpisach własnych miałem przerwę miesiąc blisko wynoszącą.
Wzorem niektórych speców powinienem napisać, że w międzyczasie nakręciłem trylion kilometrów i zjechałem z klifów Dover, a nie wpisywałem bo byłem u babci, a u niej net opalają węglem, a przypadkiem nie dowieźli. Ale nie napiszę bo to nieprawda, a ja brzydzę się kłamstwem, nie?
Uprzejmie donoszę więc, że w międzyczasie leżałem do góry dupą, żarłem ol inkluziv, chlałem alkohol i podziwiałem kaszaloty. W sensie podziwiałem ile potrafią wpierniczyć i to na same śniadanie. Coś tam potem niby pokręciłem, ale nieformalnie, nieprzekonująco pod względem dystansu, atrakcji z resztą też. Czyli po Warszawie ;)
Ale to taki wstępik przed real thing, bo - nie ukrywam - nie napierałem na kręcenie wiedząc, że i tak się nakręcę.
Nakręcę się albowiem w wyniku zawirowań i przetasowań zawodowych ma najbliższa rodzina płci żeńskiej wzięła i zainstalowała się w Jurze. I to w samym sercu atrakcyjności jurajskiej, czyli Skale pod Ojcowem, gdzie mam wszystko co fajne w zasięgu ręki.
Więc leżałem se tak do góry dupą i planowałem co zainkasuję na wstępie.
Na wstępie postanowiłem zainkasować pętlę, która trzy lata temu wyłączyła mnie z sezonu rozłupując mi obojczyk na dwie mniej więcej równe połowy. Wprawdzie w rzeczywistości rozłupałem go ja swą dupowatą techniką połączoną z nadmierną prędkością, ale nie wnikajmy w szczegóły ... ważne mieć w życiu jakiś cel ... itp. komunały.
Celem było odczarowanie francy, czyli zaliczenie bez upadków (drastycznych).
Cel jest z grubsza opisany w przewodniku rowerowym po Jurze wydanym ongiś przez Pascala we współpracy z Bikeboard. Dobra rzecz, bo w przeciwieństwie do innych podobnych nie koncentruje się na szosach i urokach architektury wiejskiej, tylko na prostym fakcie, że rower MTB służy do jeżdżenia tam, gdzie inni chadzają piechotą. Śmiało więc wypuszcza w takie rejony, gdzie bez sporej dozy rozsądku i techniki można się wyłączyć na dłużej.
Cel ma postać pętli zaczynającej się z Pieskowej Skały i idącej mieszaniną szlaków pieszo-rowerowych w kierunku Olkusza. Stamtąd przerzuca nas na południe, gdzie podobną mieszaniną prowadzi z powrotem na wschód do Jerzmanowic i przerzuca do Skałek. Konkretniej - do Doliny Sąspówki, którą wylatujemy w Ojcowie, finiszując trip.
Mniej geograficznie mówiąc jest to mieszanina tras wiodących przez pola ze szlakami, które od górskich różnią się tylko długością, bo nastromieniem i trudnością już nie. Do tego kilka okazjonalnych dojazdów asfaltem.
Całość jest atrakcyjna, a kulminacją jest zjazd czerwonym pieszym z okolic Januszkowej Szczeliny. Stromy, usypany z kamieni i korzeni, i po prostu trudny. Zrobiłem część dolną, górną przypeniałem nie widząc nawierzchni pod liśćmi, widząc w zamian niski konar akurat na wylocie ze zjazdu. Wolałem nie myśleć co połamię nie będąc w stanie wyhamować. Ale wrócę i sprawdzę ... obiecuję. Kiedyś. Mocno kiedyś, w sensie ;)
Krajobraz - jak to w Jurze - masakrował.
Masakrował też dystans, podjazdy i temperatura. Dawno już nie miałem tak dojmującego odczucia, że to co wciągam z bukłaka za chwilę wróci spontanicznym chlustem. Końcówkę cisnąłem już stricte siłą woli, bo oczywiście gdy miałem wcześniej okazję dokupić płynów, dokupiłem mniej. No bo po co więcej? Omg.
Ale dociągnąłem. Nie ukrywam, że pomógł mi w tym pęknięty jeż, który leżał był rozpęknięty akurat w tym miejscu, gdzie postanowiłem chwilunię postać i ochłonąć. Zauważyłem go dopiero, gdy niemal się w niego wypiąłem.
No to się tak jakoś od razu wpiąłem i pojechałem.
I dojechałem.
Komentarze
No to teraz na pewno nieźle objeździsz całą Jurę na tip top!