Info

Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2013, Wrzesień1 - 4
- 2013, Sierpień6 - 6
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec4 - 7
- 2013, Maj4 - 3
- 2013, Kwiecień5 - 11
- 2013, Marzec2 - 15
- 2013, Luty3 - 0
- 2013, Styczeń3 - 8
- 2012, Październik4 - 0
- 2012, Wrzesień6 - 3
- 2012, Sierpień6 - 8
- 2012, Lipiec6 - 6
- 2012, Czerwiec7 - 13
- 2012, Maj4 - 10
- 2012, Kwiecień8 - 10
- 2012, Marzec12 - 0
- 2012, Luty12 - 4
- 2012, Styczeń3 - 5
- Czas 01:34
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótko i na temat
Wtorek, 25 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 0
Wyskoczyłem na Agrykolę poczaskać podjazdów przed wypadem na single.
Czaskało się miło i przyjemnie, na tyle na ile miłe i przyjemne mogą być podjazdy.
Generalnie nie mogą, więc musiałem się wspomagać dopingiem dousznym.
Dopingował mnie Royal Hunt ze złotego okresu z Westem. Nie wiem co ten facet ma, bierze, whatever - ale jak daje głos, to mnie niesie.
Wyniosło mnie 20 razy bez problemu i ekscesów. Bywało lepiej, ale w tym sezonie ogarnął mnie luz i się mnie nie kce napierać. Poza tym późno już było ;)
Agry w porównani do zeszłego sezonu została wyprasowana. Odpadł więc element lekko terenowy w postaci dziur, za to przybyło prędkości, pieszych i longboardów. Ci ostatni jakby wiedzą, że są intruzami, pierwszych przemilczę, albowiem odczuwam przypływ kultury i wzniosłości, zaliż nie będę go przerywał wulgaryzmami.
Dystansu niet, bo foun w serwisie, a zastępcza komórka pamięta chyba Grunwald, czy inne Westerplatte, w każdym razie ma KLAWISZE.
Licznika natomiast nie chciało mi się przełożyć do nowej ramy i stan ten utrzymuje się po dziś dzień.
Chce mi się natomiast Royal Hunt, więc zapuszczam. West proszę państwa, John West.
- DST 38.12km
- Czas 02:18
- VAVG 16.57km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Szczebel
Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 23.06.2013 | Komentarze 4
Siedemset dziewięćdziesiąta siódma wizyta w tym sezonie.
Tym razem w towarzystwie operatora (mua), więc pozwólmy przemówić obrazkom, albowiem obrazki mówią więcej niż najelokwentniejszy tekst.
&feature=player_embedded
Obrazki skończyły się wraz z baterią, czyli wkrótce po pierwszym yebnięciu jeszcze widocznym na filmie.
Drugie było bardziej widowiskowe, a figura na tyle wymyślna, że skończyłem z siodełkiem między żebrami. I to jakoś tak od boku ;).
Na szczęście miękko było.
Z resztą i tak cza było się szybko zbierać, bo te bzyczące pizdy (moskitami zwane) chyba miały jakieś zawody regionu w chlaniu na czas. Jeszcze mnie powieka swędzi jak wspomnę tę chmurę co horyzont przesłoniła.
Za tydzień Świeradów. Tyż będzie flow, ale bez tych zdzir mam nadzieję.
- DST 61.12km
- Czas 03:31
- VAVG 17.38km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Empek
Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 3
Gwoli ścisłości - jeżdżę, ale nie wpisuję, bo się mię odekciało.
Ale czasem się zakciewa i wtedy wpisuję.
Na przykład dziś.
Dziś wpisuję wczorajszy trip po MPK.
Trip fajny, bo MPK fajne jest, ino trza wiedzieć gdzie skierować ciało swe wraz z rowerem ;)
Np. tu:
&feature=player_embedded
A teraz idę na placki. Też są fajne ;)
- DST 59.57km
- Czas 02:52
- VAVG 20.78km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Płaskie z wypustką
Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 0
Matecznika ciąg dalszy.
Jakkolwiek fajny on jest i milusi, ma jedną zasadniczą wadę - plecy z przodu.
Z którejkolwiek strony był człek nie jechał czuć wszechogarniającą płaskość, której nie zmieniają okazjonalne fałdki. No niby klimat słodzi, urokliwość niektórych miejscówek tyż, ale kuźwa - pokażcie mi faceta co lubi, gdy nic TAM nie ma ;)
Spox, aż takiego dramatu nie ma. Wystarczy wypuścić się w stronę Supraśla i już coś zaczyna banglać, już cza trochę biegami machać. W okolicach tegoż również, z resztą nie bez przyczyny corocznie ląduje tam któraś z edycji Mazovii.
Nie miałem jednak weny wyłącznie na fałdy i chaszcze, ale chciałem też trochę adrenaliny. Tą też można znaleźć, tylko trzeba wcześniej przecierpieć kilkanaście km płaskiego (ok, TROCHĘ pofałdowanego) dojazdu do Królowego Mostu, a w tymże uderzyć na coś co się nazywa Wzgórzami Świętojańskimi.
Nie jest to ideał, bo raz że wspomniany dojazd, dziś jeszcze bardziej upierdliwy przez mocny wmordewind, dwa że dużo piachu, trzy że tylko jeden dość krótki singiel.
Ale za to fajny. Wymagający przy podjeździe, mniej (ale nadal) wymagający w trakcie i baaardzo klimatyczny przez to, że las włazi praktycznie na ścieżkę, potęgując wrażenie że oto wbiliśmy w dzicz i jesteśmy z nią sam na sam. Cool, gdyby tylko był bardziej ubity ...
No więc połączyłem sobie jedno z drugim, składając wszystko w miłą pętelkę.
Fajne było też to, że mnie nie skurczyło.
Niefajne natomiast to, że atrakcje górskie jakby się wyczerpały. Next time chyba podskoczę do Gołdapi, stąd to rzut beretem. Mocny wprawdzie, ale nadal ;)
Na dowód fajności singla:
Adios.
- DST 39.12km
- Czas 01:56
- VAVG 20.23km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Matecznik
Czwartek, 30 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 0
Wzorem zdecydowanej większości mieszkańców naszej pięknej stolycy, niekiedy określanych przez oryginalną (w sensie pochodzenia, bo aspekt intelektualny bywa różny) część tamtejszej populacji dumnym mianem słoika, udałem się na weekend tam gdzie korzenie me tkwią.
A tkwią one w Białymstoku.
Białystok ma to do siebie, że jest przefajnym miastem z przefajnym klimatem i przefajnymi ludźmi. Wiem, to subiektywna opinia, ale w tym akurat przypadku obiektywizm mam gdzieś.
Wiedziony owym subiektywnym poczuciem fajności majgnąłem se wieczorną rundkę, żeby powdychać matecznikowe miazmaty, tudzież odwiedzić miejsca z dawna nieodwiedzane.
Poczucie trochę oklapło, bo ktoś z włodarzy okazał się chyba fanem Spidermana i przelał swą miłość na mapę miasta, kreśląc na niej pajęczynę. A ponieważ jest włodarzem, postanowił nadać jej bardziej realny kształt - i użył do tego dwupasmówek.
Skutek - wiele miejscówek które odwiedzałem dopiero co zachorowawszy na cyklozę, czyli parę ładnych lat temu, leży se teraz pod asfaltem albo jest zmieniana wdzięcznym ruchem koparek w chujwieco. Zazwyczaj mające kształt dużego dołu z górą żwiru obok. W zamian jest porządnie rozbudowana sieć DDRów i to takich z prawdziwego zdarzenia, w sensie jakby dwupasmówek w skali mikro, w dodatku asfaltowych.
Ale tu mała dygresja:
ILE KURWA MOŻNA JEŹDZIĆ FULLEM PO ŚCIEŻKACH
Koniec dygresji.
Na szczęście fanowska miłość włodarza nie przykryła wszystkiego. Fanom Metra 2033 dedykuję np. takie cuś:
Poza tym - szczerze mówiąc - atrakcji było mało. Ale w sumie nie o to chodziło, raczej żeby po prostu wyjść, poczuć i powspominać.
No to se powspominałem.
Czołem w smalec.
- DST 53.14km
- Czas 02:32
- VAVG 20.98km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Kółeczko
Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0
Plecy się jakby uspokoiły, więc cza było się wziąć ponownie za dupę i zagonić do roboty - coby nogi mniej na skurcze odpornymi czynić.
Czyniłem na standardowym kółku Ochota-Ursynów.
Ale nie mogłem się cholera powstrzymać i nadprogramowo polatałem po Forcie Bema.
Nowa rama nadała lataniu nowy wymiar. Skończyło się sranie w pampers na co ostrzejszych zjazdach, gibanie na boki na co ostrzejszych podjazdach, a całość była tak płynna i gładka, że nie kciało mi się uderzać dalej.
Ale uderzyłem, bo cza.
Innych impresji niet, więc dobranoc.
- DST 22.11km
- Czas 01:12
- VAVG 18.43km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Srutututu torba drutu
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0
Ostatni wypad miał dwie konsekwencje.
Pierwsza polegała na tym, że po powrocie nie chciało mi się ogarniać papierów, w wyniku czego spiętrzyła się reszta i tak już zaległej roboty, z łatwym do przewidzenia skutkiem.
Na szczęście brak czasu (czyli ów skutek) zniwelowała druga konsekwencja, polegająca na tym, że coś mi na trasie jebło w plecach.
Starość nie radość myślałem se rano, próbując podnieść się tak, aby nie obudzić reszty - wrzaskami.
Nic szczególnego, trafia mnie mniej więcej raz do roku i przechodzi po paru dniach. Ale WYJĄTKOWO upierdliwych, żeby nie było.
Pomyśleć, że kiedyś pacholęciem będąc zalewałem się do łez widząc mojego rodziciela w podobnym stanie. Bo śmiesznie chodził i klął z dużą inwencją ;)
Anyway, miałem trochę przerwy.
Przerwa miała to do siebie, że głodny jazdy się zrobiłem, aczkolwiek musiałem pouważać na wyżej wskazane yebnięcie.
Więc pierwszy trip po postanowiłem zrobić na krótko i wesoło. Czyli nocą na górce Szczęśliwickiej.
Polatałem se tamtejszymi zjazdami, podjazdami i singielkami. Są fajne, a nocą jeszcze fajniejsze, bo nie ma tłuszczy co ją cza wymijać, tudzież jebików co za kostkę łapią.
Poza tym coś tam kropiło, przez parę dni przedtem tyż, więc tłuszcza nie zdążyła osrać i obsikać singielków, w wyniku czego trip był w pełni zgodny z BHP.
Cool. Tak cool, że ze spokojem wziąłem ten klip na klatę, bez zwyczajowego wkurwu, że on umi a ja nie i życia mi nie starczy żeby się naumić.
- DST 48.41km
- Czas 02:31
- VAVG 19.24km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Przetoczyłem się
Sobota, 4 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 3
wokół Wwy.
Nic szczególnie godnego uwagi. Trochę Bielana, trochę Kopca i dużo płaskiego pomiędzy.
Dwie refleksje mię naszły po drodze:
- że cza wymyślić możliwie najbardziej WYMARŁĄ pętelkę, bo jakkolwiek cierpliwość ma niezgłębioną zdaje się być, tak bywają dni że mam ochotę jak ta kawaleria ciąć i chlastać.
Albo po swojsku dać w ryło ;)
- że cza wreszcie porządnie ogarnąć skakanie, bo Kopiec ktoś - owszem - ładnie ogarnął i wymodelował, ale przy okazji wyciął taki fajny singielek co se nim zazwyczaj zjeżdżałem, tudzież dosypał hop.
Zorientowałem się w powietrzu ;)
Fajna sprawa ten wielkokichowy FS, jakby mniej się wywracam.
I dobrze komponuje się z eksponatami inżynierii współczesnej.
Aaa, tu trzecia refleksja była - że cza mieć nasrane żeby zamknąć pół Wisły w przededniu lata. Dobrze, że knajpy się ostały.
- DST 47.54km
- Czas 02:08
- VAVG 22.28km/h
- VMAX 40.44km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Nauczka
Sobota, 27 kwietnia 2013 · dodano: 27.04.2013 | Komentarze 0
Tydzień nieplanowanej i niechcianej przerwy od kręcenia uległ niniejszym zakończeniu.
To nie oznacza,że mogłem se ot tak wsiąść i poyechać w siną dal, o nie. Ale różnymi metodami perswazji (głównie błagalnymi) udało się wygospodarować 2h.
Wiedziony doświadczeniem po ostatnim Szczeblu postanowiłem nie przepierdzielić ich na kopcu PW czy inny miejscu przeznaczonym głównie do zabawy, tylko uczciwie przepedałować - coby kończyny dolne na skurcze bardziej odpornymi uczynić.
No to przepedałowałem z góry na dół i z powrotem. Nawet było fajnie, bo aura wygoniła niedzielnych bikerów do ciepłych domeczków, wobec czego nikt mi nie zajeżdżał drogi i nie wyrażał zdziwienia, że go opierniczam - a trasę można było przejechać prosto, nie slalomem.
Nauczka wspomniana na wstępie pojawiła się na jednym z winkli i polegała na eleganckim wyjechaniu CzarnejKrowy spod dupy - ze skutkiem w postaci twarzowego szlifu na łokciu, kolanie i biodrze.
Nie wierzcie w te teksty o masakrycznej przyczepności 29. Albo inaczej - wierzcie, ale nieprzesadnie, zwłaszcza na mokrym betonie ;)
A propos CzarnejKrowy ;)
- DST 26.54km
- Czas 01:11
- VAVG 22.43km/h
- Sprzęt Tallboy
- Aktywność Jazda na rowerze
Od dupy strony
Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 20.04.2013 | Komentarze 2
Miałem wyjść wcześniej, wyszedłem później.
Żeby przełamać rutynę pojechałem trasę odwrotnie - i cały czas wiało mi w ryło.
Wyprzedziłem jakąś rodzinkę z prawej - i prawie udusiłem im psa, który akurat postanowił zmienić kierunek (razem ze smyczą).
Niby wieczorem powinno być pusto - trafiłem na tłuszczę wylewającą się z jakiegoś meczu.
Ale to wszystko detale, bo kręciło się super, więc z czystym sumieniem odhaczam.
No może z lekko przybrudzonym, bo mogło być więcej. Ale w domu doszedł był rosół, a ja lubię rosół ;)
Doszedł też z dawna wyczekiwany krążek Morgany.
Wobec podwójnej przewagi przeciwnika Szatańska Crowa musiała ustąpić.
Ale w nagrodę przepędzę ją jutro po kopcu - niech ma radochę zdzira ;)